Panele solarne w Niemczech jak ananasy na Alasce?

Panele solarne w Niemczech jak ananasy na Alasce?
Thomas Wolf, wikimedia cc-by-2.0

Fotowoltaika w Niemczech to ogromne zyski dla właścicieli paneli PV, ale także coraz większe koszty dla konsumentów energii. Dlatego niemieccy politycy mówią coraz głośniej o wycofaniu się z systemu dopłat do produkcji energii słonecznej. {więcej}

W ubiegłym roku w Niemczech zamontowano 7,5 GW paneli fotowoltaicznych, a wszystkie systemy PV produkują w sumie 3% energii elektrycznej konsumowanej za naszą zachodnią granicą. Niemcy to globalny lider w produkcji energii w systemach fotowoltaicznych. Podczas, gdy w USA w całym 2011 roku zamontowano 1,7 GW paneli solarnych, nasi zachodni sąsiedzi zamontowali 3 GW tylko w ubiegłym miesiącu.

Mimo to, już ponad 1,1 mln działających w Niemczech systemów fotowoltaicznych obecnie jest praktycznie bezużyteczna. W zimowe miesiące wszystkie instalacje solarne wyłączają się praktycznie jednocześnie, a Niemcy muszą importować brakującą im energię z elektrowni atomowych z Francji czy Czech. Z drugiej strony, w miesiącach letnich panele słoneczne, w obliczu ograniczonych możliwości sieci energetycznych, produkują energii za dużo i jej nadwyżki są marnowane.

REKLAMA

Rozwój fotowoltaiki w Niemczech napędzają dopłaty do produkcji energii, które otrzymują właściciele elektrowni słonecznych przez 20 lat od momentu ich uruchomienia. Mimo, że dopłaty dla nowych systemów fotowoltaicznych są z roku na rok coraz mniejsze, wraz z podłączaniem do sieci kolejnych instalacji niemieccy dystrybutorzy energii muszą płacić za nie coraz więcej. Tylko w 2011 roku właściciele paneli solarnych w Niemczech zarobili dzięki dopłatom ponad 8 mld euro.

Dlatego niemieccy politycy coraz głośniej mówią o tym, że fotowoltaika nie powinna być już wspierana systemem preferencyjnych dopłat tzw. feed-in tariffs, a w krytyce dopłat do fotowoltaiki przodują ostatnio przedstawiciele partii CDU i FDP, czyli koalicji tworzącej niemiecki rząd. Wtórują im ponadto reprezentaci niemieckiego przemysłu energetycznego.

REKLAMA

– System dopłat do fotowoltaiki w Niemczech jest tak użyteczny jak sadzenie ananasów na Alasce – tak feed-in tariffs skomentował Jurgen Grossmann, prezes RWE.

W ogniu krytyki jest zwłaszcza minister środowiska Norbert Rottgen, który odpowiada za funkcjonowanie niemieckiego systemu dopłat do produkcji energii odnawialnej w ramach tzw. ustawy EEG. Ministra środowiska krytykuje zwłaszcza Philip Rosler, minister gospodarki, którego zdaniem Rottgen nie raeguje odpowiednio na zbyt szybki rozwój energetyki słonecznej.

O dopłatach do energii fotowoltaicznej jest głośno w niemieckich mediach. Do przyjęcia nowej strategii dotyczącej rozwoju fotowoltaiki nakłania niemickich polityków Handelsblatt, podczas gdy konserwatywny Die Welt pirze o koniczności drastycznych ograniczeń systemu feed-in tariffs.

Według Der Spiegel, wzrost kosztów systemu feed-in tariffs przełoży się w tym roku na o wiele większe rachunki za energię dla gospodarstw domowych. Rachunki mogą wzrosnąć z 3,5 do 4,7 eurocentów/kWh, a to w skali roku może oznaczać średni wzrost kosztów nawet o około 200 euro dla jednej rodziny. Dlatego, zdaniem Der Spiegel, „wspieranie energii słonecznej może okazać się najdroższym błędem w niemieckiej polityce środowiskowej”.

Natomiast Die Tageszeitung przekonuje, cytując przy okazji Jurgena Grossmanna z RWE, że już za kilka lat produkcja energii w domowych, autonomicznych systemach PV będzie tańsza niż energia kupowana od koncerów energetycznych, na czym straci m.in. RWE.