Czy wiatraki zaszkodzą lasom? PWI: Odpowiedź będzie kosztować 17 mln zł

Czy wiatraki zaszkodzą lasom? PWI: Odpowiedź będzie kosztować 17 mln zł
fot. Spruce/Unsplash

Lasy Państwowe planują budowę farm wiatrowych na terenach leśnych. Pracownia na rzecz Wszystkich Istot (PWI) zaznacza, że projekt ten negatywnie zaopiniowała Państwowa Rada Ochrony Przyrody jako niebezpieczny dla środowiska leśnego i chronionych gatunków zwierząt. Leśnicy chcą jednak jeszcze raz zbadać sprawę – przeznaczą na to 17 mln zł.

Projekt Lasów Państwowych (LP) nosi nazwę „Las Energii”. Ruszył w roku 2021 i według LP jest pilotażem służącym poznaniu barier wdrożeniowych i zgromadzeniu wiedzy i doświadczeń niezbędnych do realizacji inwestycji wiatrowych w lasach (pisaliśmy o tym w artykule: Na terenie Lasów Państwowych powstaną ogromne elektrownie wiatrowe. Co to za projekt?).

Projekt budzi jednak sprzeciw organizacji przyrodniczych, które zarzucały Lasom Państwowym, że chcą postawić na terenach leśnych w Polsce nawet 2,5 tys. wiatraków – choć według wyjaśnień LP: „Liczba ta wynika z oszacowanego potencjału lokalizacyjnego gruntów leśnych, ale nie oznacza, że takie inwestycje faktycznie powstaną”.

REKLAMA

Zielone światło od resortu klimatu

Jak wskazuje PWI, projekt „Las Energii” powstał za rządów Zjednoczonej Prawicy i jest efektem decyzji z 2021 r. ówczesnego dyrektora generalnego LP, który uzyskał akceptację pełnomocnika rządu ds. leśnictwa i łowiectwa w Ministerstwie Klimatu i Środowiska. Celem miała być „dywersyfikacja przychodów” Lasów Państwowych. Pod obecnymi rządami prace nad projektem farm wiatrowych na obszarach leśnych są kontynuowane.

Pracownia na rzecz Wszystkich Istot podaje, że w kwietniu 2024 r. nowy dyrektor generalny LP zlecił usługę badawczą pod nazwą „Wpływ budowy farm wiatrowych na populacje ptaków i nietoperzy w lasach nizinnych Polski”. Ma ona kosztować 17 mln zł, co według organizacji budzi pytania o gospodarność. Ponadto rodzi wątpliwości co do bezstronności badań oraz ich sensu. Ministerstwo Klimatu i Środowiska miało dać zielone światło dla tej inicjatywy.

Wpływ wiatraków na ptaki i nietoperze w lasach – badania

Badania prowadzić ma Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu pod kierownictwem prof. dr. hab. Piotra Tryjanowskiego. Jak przypomina PWI, Piotr Tryjanowski na zlecenie inwestora stworzył raport o oddziaływaniu na obszar Natura 2000 Puszcza Notecka projektu budowy zamku w Stobnicy. Stwierdził, że przedsięwzięcie nie będzie miało negatywnego wpływu na ptaki, co z formalnego punktu widzenia dało zielone światło dla budowy zamku.

Wydaje się, że pan Fijas, jako promotor projektu „Lasów Energii”, zakłada, że skoro profesor Tryjanowski załatwił Stobnicę, to załatwi także wiatraki – komentuje Radosław Ślusarczyk z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot.

W ramach swojego projektu Lasy Państwowe mają sprawdzać 104 lokalizacje na terenie ośmiu nadleśnictw w trzech województwach: wielkopolskim, lubuskim i zachodniopomorskim.

Mam nadzieję, że będziemy mogli wtedy ocenić wpływ wiatraków na ptaki i nietoperze. […] Porównamy, co się stało w miejscu, gdzie postawiono turbiny – a mają to być najwyższe dostępne na rynku o wysokości nawet 300 m – a jak wygląda sytuacja w lokalizacjach, gdzie tych wiatraków nie ustawiono – mówił Piotr Tryjanowski cytowany przez serwis lasydlaklimatu.lasy.gov.pl.

Według PWI kosztowne badania, za które zapłacą Lasy Państwowe, mają odpowiedzieć na pytania, na które już odpowiedziały badania naukowców m.in. z Niemiec i USA. Mieli oni wykazać, że liczebność ptaków w monokulturach wskutek prac turbin wiatrowych zmniejszyła się o 41%, a w lasach o ubogiej strukturze o 38%. Ponadto wyniki metaanalizy kilkudziesięciu recenzowanych publikacji naukowych dotyczących oddziaływania turbin wiatrowych wykazały, że 63% ptaków i 72% nietoperzy opuszcza terytoria w sąsiedztwie turbin. Z kolei według badań amerykańskich ryzyko kolizji ptaków i nietoperzy rośnie wraz z wysokością turbiny oraz jej mocą.

Profesor nie wierzy własnym badaniom?

Pracownia na rzecz Wszystkich Istot przypomina, że także prof. Piotr Tryjanowski w 2016 r. był współautorem artykułu, w którym opisano wyniki badań prowadzonych w latach 2011-2013 na farmie wiatrowej w okolicach Margonina w Wielkopolsce. Farma składa się z 60 turbin o łącznej mocy 120 MW i obejmuje obszar ponad 100 km2.

Badania te wykazały stałą negatywną zależność między bliskością turbin a liczbą ptaków. Poza tym w artykule przyznano, powołując się na publikacje naukowe, że farmy wiatrowe „mają głównie negatywny bezpośredni i pośredni wpływ na zwierzęta, szczególnie ptaki i nietoperze”, który może być zredukowany m.in. poprzez odpowiednią lokalizację turbin.

Ja podaje PWI, prof. Tryjanowski był też jednym ze współautorów „Wytycznych dotyczących oceny oddziaływania elektrowni wiatrowych na ptaki” opracowanych w 2011 r. na zlecenie Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Miały w nich zostać szeroko omówione negatywne oddziaływania: śmiertelność w wyniku kolizji, zmiany wzorców wykorzystania terenu, efekt bariery, bezpośrednia utrata siedlisk, fragmentacja i przekształcenia siedlisk.

REKLAMA

Czy w obliczu postępującej katastrofy klimatycznej i drastycznego spadku bioróżnorodności potrzebujemy kolejnych, bardzo kosztownych badań udowadniających, że elektrownie wiatrowe wiążą się ze śmiertelnością ptaków i nietoperzy i nie powinny być lokalizowane na obszarach leśnych i cennych przyrodniczo? Transformacja energetyczna i dekarbonizacja gospodarki nie może, i nie musi, odbywać się znacznym kosztem przyrody. Kryzys klimatyczny i kryzys bioróżnorodności są ze sobą powiązane i wzajemnie na siebie oddziaływują. Nie naprawimy jednego, niszcząc drugie, i odwrotnie – komentuje Radosław Ślusarczyk z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot.

Opinia Państwowej Rady Ochrony Przyrody

Pracownia przypomina, że pod koniec stycznia br. Państwowa Rada Ochrony Przyrody (PROP) negatywnie zaopiniowała lokalizacje turbin wiatrowych w lasach.

„Według najlepszej współczesnej wiedzy praca siłowni wiatrowych opartych o aktualnie dostępną technologię, zlokalizowanych w lasach, stwarza szczególne zagrożenie dla środowiska leśnego oraz dla chronionych prawem gatunków zwierząt. Lokowanie ich na terenach leśnych, będących obszarami o znacznej różnorodności biologicznej, potęguje zagrożenia przyrodnicze typowo powodowane przez te obiekty. Rada wyraża przekonanie, że w warunkach Polski nie ma gospodarczego, prawnego i środowiskowego uzasadnienia dla lokalizacji tak ryzykownych przyrodniczo instalacji akurat na obszarach zalesionych” – napisano w opinii PROP.

Więcej na temat wątpliwości PWI dotyczących projektu LP pisaliśmy w artykule: Wiatraki w polskich lasach niezgodne z ustawą? Poufne umowy z Duńczykami.

Według PWI sam fakt przyznania przez Lasy Państwowe, czyli potencjalnego inwestora stawiania farm wiatrowych w lasach, 17 mln zł konkretnej jednostce badawczej powinien budzić pytania o ich bezstronność.

Mając na uwadze istniejącą już bogatą literaturę naukową w tym temacie, która nie powstała na zlecenie inwestora, pojawia się pytanie czy pilotaż projektu Lasów Państwowych nie jest prowadzony, by naukowo autoryzować stawianie wiatraków w lasach. A jeśli nawet nie, to jaki jest sens prowadzenia kolejnych badań kosztem leśnej przyrody, by uznać fakt negatywnego oddziaływania za udowodniony? – pyta Radosław Ślusarczyk.

Stanowisko ministerstwa

Jak wskazuje PWI, argumenty naukowe nie przemawiają też do Ministerstwa Klimatu i Środowiska. W odpowiedzi na apel PWI z lutego br. o wstrzymanie projektu „Las Energii” ministerstwo powieliło argumentację przedstawioną w komunikacie Lasów Państwowych: „Polska, w obliczu zaistniałej sytuacji geopolitycznej, stoi przed kluczowym wyzwaniem transformacji energetycznej i dekarbonizacji gospodarki, jak również zbudowania odpowiedniego bezpieczeństwa energetycznego kraju”.

Całkowicie nieuzasadniona jest lokalizacja farm w miejscach, w których będą powodowały straty przyrodnicze. Mamy przecież w Polsce wystarczająco wiele odpowiednich do tych celów miejsc na potrzebną moc energii odnawialnej. Gdyby Lasy Państwowe faktycznie były zainteresowane przeciwdziałaniem zmianom klimatu, te 17 mln złotych mogłyby przeznaczyć nie na inwestycje obniżające bioróżnorodność, lecz ją zwiększające, np. poprzez ochronę i przywracanie mokradeł, działania z zakresu ochrony czynnej zagrożonych gatunków czy siedlisk – podsumowuje Radosław Ślusarczyk.

W marcu br. Lasy Państwowe, odnosząc się do protestów wokół projektu „Las Energii”, opublikowały komunikat, w którym podkreśliły niewielką skalę pilotażowego projektu w zestawieniu z innymi inwestycjami energetycznymi obejmującymi tereny zalesione.

„Tylko w ostatnich latach i tylko w jednym z nadleśnictw (Nadleśnictwo Choczewo) na cele związane z budową elektrowni wiatrowych na morzu przeznaczono do wycięcia blisko 120 ha lasu, a pod budowę pierwszej elektrowni atomowej przeznaczono do wycięcia 350 ha lasów. Infrastruktura towarzysząca (drogi, tory kolejowe i linie przesyłowe) to kolejne ponad 300 ha. Razem jest to blisko 800 ha lasów, które będą podlegały wycince (trwałemu usunięciu drzewostanów). Niestety w tych przypadkach nie znajdujemy protestów/opinii ekologów i PROP-u w obronie polskich lasów” – napisały Lasy Państwowe w oświadczeniu.

Więcej na ten temat w artykule: Setki hektarów drzew pod atom i offshore – energetyka obecna w lasach.

Barbara Blaczkowska

barbara.blaczkowska@gramwzielone.pl


© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.