Polska stanie przed unijnym Trybunałem. Powód: zbyt wysokie emisje NO2
Komisja Europejska wniosła na Polskę skargę do Trybunału Sprawiedliwości UE za zbytnią opieszałość w obniżaniu emisji dwutlenku azotu. Dotyczy to głównie Aglomeracji Górnośląskiej, która wciąż nie podjęła działań w sprawie wprowadzenia stref niskiej emisji.
Uchwalona w 2008 r. dyrektywa w sprawie jakości powietrza i czystszego powietrza dla Europy (CAFE) nakłada na wszystkie państwa członkowskie obowiązek utrzymywania stężeń zanieczyszczeń w powietrzu poniżej określonego minimalnego poziomu, który wynosi:
- dla dwutlenku azotu (NO2): 40 μg/m3 na rok,
- dla pyłów zawieszonych PM10: 40 μg/m3 na rok,
- dla pyłów zawieszonych PM 2,5: 25 μg/m3 na rok.
Polska ma trudności zwłaszcza ze sprostaniem wymogom w odniesieniu do emisji dwutlenku azotu, powstającego głównie w wyniku spalania paliw w transporcie drogowym, przemyśle i gospodarstwach domowych. Według Komisji Europejskiej największy problem w tym zakresie ma Aglomeracja Krakowska i Górnośląsko‑Zagłębiowska Metropolia (GZM). Komisja kilkakrotnie wzywała Polskę do podjęcia działań naprawczych w tych regionach. Teraz składa do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej wniosek o wszczęcie postępowania przeciw naszemu krajowi za niedostosowanie się do jej zaleceń.
Limity przekroczone od kilkunastu lat
Problem z przekroczeniem limitów emisji NO2 nie jest nowy. Po uchwaleniu dyrektywy w 2008 r. państwa członkowskie miały przeprowadzić pomiary stężeń substancji szkodliwych, a w razie wykrycia nieprawidłowości miały 16 lat na podjęcie działań, które doprowadziłyby do ograniczenia emisji owych substancji. Według Komisji Europejskiej w przypadku Aglomeracji Krakowskiej i GZM, mimo stężeń przekraczających limity przez kolejne kilkanaście lat, do tej pory nie podjęto wystarczających działań, aby je obniżyć.
Potwierdza to najnowszy raport Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska z 2025 r., w którym wskazano, że mimo iż liczba stref w Polsce, w których zanotowano przekroczenie dopuszczalnych stężeń NO2 spadła w 2024 r. z czterech do dwóch, to wciąż w Aglomeracji Krakowskiej średnie roczne stężenie w ubiegłym roku wyniosło 44,9 μg/m3, a w Aglomeracji Górnośląskiej – 47,1 μg/m3.
Strefy niskiej emisji – warunek konieczny
Trzeba przyznać, że przynajmniej w przypadku Aglomeracji Krakowskiej sytuacja w ostatnich latach znacznie się poprawiła. Jeszcze w raporcie Najwyższej Izby Kontroli za lata 2018–2020 czytamy, że średnie roczne stężenia NO2 w Krakowie wynosiły odpowiednio: 60,8 μg/m3 w 2018 r., 57,1 μg/m3 w 2019 r. i 48,9 μg/m3 w 2020 r. Aby je obniżyć, Kraków od 1 stycznia 2026 r., a więc z końcem okresu obowiązywania terminu dostosowawczego ustalonego przez Komisję Europejską, ma wprowadzić strefę niskiej emisji (Low Emmision Zone, LEZ). Będzie ona obejmowała znaczną część miasta z uwzględnieniem głównych arterii miejskich, gdyż to właśnie tam zdaniem władz metropolii odnotowywano w ubiegłych latach największe stężenia dwutlenku azotu. Do strefy będą miały prawo wjazdu jedynie pojazdy benzynowe spełniające normę Euro 4 oraz pojazdy z silnikiem Diesla spełniające normę Euro 6.
Zdaniem Komisji Europejskiej działania te są jednak niewystarczające, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że GZM, która boryka się z większymi stężeniami NO2, nie planuje na razie wprowadzenia stref LEZ, koncentrując swoje działania raczej na wspieraniu elektromobilności i niskoemisyjnego transportu publicznego.
Jak komentuje dla Gramwzielone.pl rzecznik GZM, problemem jest tu rozproszona odpowiedzialność: GZM nie ma kompetencji do powoływania stref LEZ. Decyzje w tej sprawie podejmują poszczególne miasta. A dane z ostatniego badania przeprowadzonego w 14 miastach GZM przez Polski Alarm Smogowy są alarmujące: w 96% lokalizacji stężenie dwutlenku azotu w analizowanym miesiącu przekroczyło normy unijne.
Czy Polska będzie musiała zapłacić karę?
Trybunał Sprawiedliwości UE już raz, w 2018 r., wydał negatywny dla Polski wyrok w sprawie przekroczenia dopuszczalnych norm stężeń substancji szkodliwych – konkretnie: pyłów zawieszonych w powietrzu PM10. Nie nałożył jednak na nasz kraj kary finansowej, która – według Fundacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi – mogła wówczas wynieść od 5 tys. euro do niemal 304 tys. euro za każdy dzień naruszenia. W innym scenariuszu analizowanym przez fundację kara ta mogła przybrać formę ryczałtu w wysokości od 4,3 mln euro do 50 mln euro za każdy rok naruszenia od zapadnięcia drugiego wyroku.
Kwestia, jaką decyzję w sprawie kary podejmie w tym przypadku TSUE, jeśli uzna skargę za zasadną, pozostaje więc otwarta.
KE pozywa też inne kraje członkowskie
Równolegle Komisja Europejska skierowała do TSUE skargi przeciwko czterem innym krajom członkowskim: Bułgarii, Litwie, Portugalii i Szwecji. Powodem było również niedopełnienie zobowiązań w zakresie obecności substancji szkodliwych w powietrzu, tyle że w tym przypadku nie chodziło o przekroczenie dopuszczalnych norm w środowiskach zamieszkiwanych przez ludzi, lecz o całkowite emisje na poziomie kraju (zgodnie z dyrektywą NEC z 2016 r.). I tak, Bułgaria, Portugalia i Szwecja nie zrealizowały zobowiązania dotyczącego redukcji emisji amoniaku (NH3), zaś Litwa – tlenków azotu (Nox) i niemetanowych lotnych związków organicznych (NMLZO).
Agata Świderska
agata.swiderska@gramwzielone.pl
© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.
Proponuje nałożyć kary na wszystkie firmy importujące towary z Chin,Indii itp—tam to dopiero emitują…..
@ Rysio
Wolałbym żeby ograniczyć trucie mieszkańców Śląska, w tym mnie.
Najważniejsze że spełniamy unijne normy w zakresie emisji pyłów zawieszonych i Unia może nam naskoczyć.