Koniec taryf gwarantowanych dla prosumentów w Niemczech?

Niemiecki rząd rozważa wycofanie wsparcia dla producentów energii odnawialnej w ramach stosowanego od dwóch dekad systemu taryfy gwarantowanej. Wśród możliwych alternatyw jest mechanizm kontraktów różnicowych, który funkcjonuje między innymi w Polsce.
Od lat niemieckie inwestycje w odnawialne źródła energii są napędzane przez system taryfy gwarantowanej (feed-in tariff, FiT). Przysługuje ona producentom zielonej energii w Niemczech na stałym poziomie aż przez 20 lat, niezależnie od zmieniającej się sytuacji w sektorze energii i jej rynkowych cen. System taryfy gwarantowanej przez lata zapewniał niemieckim inwestorom – gospodarstwom domowym i firmom – gwarancję określonego przychodu i zwrotu z inwestycji. Jednocześnie system FiT generował spore koszty z uwagi na konieczność pozyskania funduszy na dopłaty dla sektora OZE. Dopłaty były tym większe, im niższa była rynkowa cena energii. Przez wiele lat koszty w ramach tzw. opłaty EEG były uwzględniane na rachunkach odbiorców energii w Niemczech, później jednak zostały przeniesione do budżetu Niemiec.
W ostatnich latach klasyczne taryfy gwarantowane zostały częściowo zastępowane alternatywnymi sposobami rozliczeń producentów zielonej energii, jednak nadal przysługują one zwłaszcza mniejszym wytwórcom. Ponadto, wraz z malejącymi kosztami inwestycji w OZE i osiąganiem wyznaczanych przez rząd Niemiec celów w energetyce odnawialnej, wysokość taryf dla nowych wytwórców była systematycznie zmniejszana. Jednak ten system wsparcia wciąż generuje spore koszty – w dużej mierze stoją za nimi dopłaty do starszych instalacji, które nadal korzystają z przyznanego wiele lat temu wyższego wsparcia.
Niemcy przyjmą kontrakty różnicowe?
Teraz niemiecki rząd zaczyna skłaniać się do wycofania systemu taryfy gwarantowanej i zastąpienia go alternatywnym, mniej kosztownym i bardziej rynkowym systemem rozliczeń. Komentując spodziewane zmiany, niemiecka minister gospodarki Katherina Reiche powiedziała, że w tym zakresie „potrzeba więcej pragmatyzmu i realizmu”.
Wśród alternatywnych modeli, którymi można zastąpić taryfy gwarantowane, niemiecka minister wymieniła system kontraktów różnicowych, który od 2016 r. jest stosowany między innymi w Polsce. W systemie kontraktów różnicowych inwestorzy konkurują o określoną z góry pulę wsparcia, oferując sprzedaż energii po jak najniższej cenie. Jeśli ich oferty zostaną zatwierdzone, uzyskują prawo do rozliczeń za sprzedaż energii po zaoferowanej cenie. Jeśli później cena energii na rynku będzie niższa od ceny zapewnionej w kontrakcie różnicowym, przysługuje im prawo do wyrównania różnicy. Natomiast jeśli rynkowa cena energii okaże się wyższa, muszą wówczas zwrócić nadwyżkę, co dodatkowo zmniejsza koszty systemu wsparcia.
System kontraktów różnicowych jest stosowany w europejskich państwach jednak głównie w zakresie większych inwestycji w OZE i może być trudny do wdrożenia w segmencie mniejszych wytwórców. Tymczasem to właśnie ten segment energetyki odnawialnej mogą przede wszystkim dotknąć zmiany przygotowywane przez Berlin, co może poważnie utrudnić realizację celu wyznaczonego przez niemiecki rząd, jakim jest osiągnięcie mocy fotowoltaiki na poziomie 200 GW do 2030 r. (wobec niewiele ponad 100 GW obecnie).
Nowi prosumenci zostaną bez wsparcia?
W niedawnym wywiadzie dla jednej z niemieckich gazet minister gospodarki Katherina Reiche stwierdziła, że obecnie małe systemy fotowoltaiczne są już opłacalne bez dodatkowych form wsparcia i że subsydia dla tego segmentu rynku OZE powinny zostać wycofane. Później rzecznik prasowy niemieckiego ministerstwa gospodarki zapewnił, że nie ma planów całkowitego wycofania wsparcia dla najmniejszych wytwórców energii z PV.
W odpowiedzi na te informacje Philipp Schröder, jeden z pionierów przemysłu energetyki prosumenckiej w Niemczech, współtwórca czołowego europejskiego producenta magazynów energii Sonnen, obecnie prowadzący firmę 1Komma5, skomentował, że wycofanie wsparcia dla prosumentów miałoby sens, ale tylko w przypadku szerokiego montażu inteligentnych liczników, które umożliwiłyby odbiorcom energii bardziej świadome zarządzanie energią.
– Koszty opłaty EEG są generowane głównie przez starsze instalacje, które wprowadzają do sieci całość energii, w niekontrolowany sposób – zwrócił uwagę Schröder we wpisie na Linkedin odnoszącym się do pomysłu minister Reiche.
Piotr Pająk
piotr.pajak@gramwzielone.pl
© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.