Będziemy produkować energię ze śmieci?

Śmieci nie muszą lądować na wysypisku. Można z nich produkować energię elektryczną i cieplną. Takie podejście do gospodarki odpadami to w naszym kraju nowość, jednak miejsc, gdzie na masową skalę z odpadów pozyskuje się prąd i ciepło nie trzeba daleko szukać. {więcej}

W gospodarce odpadami mamy wiele do nadrobienia. Kwestię tą zaniedbywaliśmy do tego stopnia, że zajęła się nią Komisja Europejska – nie dotrzymujemy bowiem unijnych zobowiązań.

Korzyścią z uporania się z powyższym problemem może być – oprócz czystych ulic – także wykorzystanie odpadów do produkcji energii w kogeneracji – nie tylko cieplnej, ale też elektrycznej. A rozwiązanie to podsuwają nam Skandynawowie, u których ciepłownie i elektrociepłownie spalające śmieci funkcjonują z powodzeniem już od dłuższego czasu.

REKLAMA

Spalarnie odpadów chcieli budować u nas Finowie z koncernu Fortum, którzy zaznaczyli jednak, że aby inwestycja doszła do skutku konieczne są zmiany w prawie pozostawiające zarządzanie odpadami w gestii samorządów. To – ich zdaniem – usprawni gospodarkę odpadami, a potencjalnym elektrociepłowniom zapewni bezpieczeństwo dostaw.

Podobne rozwiązania podpowiadają nam także Szwedzi. Wczorajsza Gazeta Wyborcza cytuje radcę ambasady Szwecji w Polsce, Gunnara Haglunda, który przekonuje, aby śmieci potraktować jako paliwo i zapewnia, że inwestycja w spalarnie odpadów zwróci się w naszym kraju już po 7 latach. Dodaje też, że posiadamy już odpowiednie technologie oraz specjalistów mogących je wdrażać.

Haglund zapenia, że Szwedzi przetestowali już zastosowanie śmieci do produkcji energii i wypracowali efektywne rozwiązania.

REKLAMA

– Po latach prób i błędów wiemy już co i jak: miasta liczące ponad 100 tys. mieszkańców powinny mieć elektrociepłownie dwojakiego rodzaju – na odpady komunalne i biomasę, te od 20-100 tys. – elektrociepłownie opalane biomasą, a te do 20 tys. – ciepłownie opalane biomasą – mówi Gazecie Wyborczej Haglund. 

Rozwój ciepłowni i elektrociepłowni opalanych śmieciami przyspieszyły w Szwecji odpowiednie zmiany w prawie. 8 lat temu Szwedzi wprowadzili m.in. podatek od utrzymywania odpadów, a trzy lata później – całkowity zakaz ich składowania. W dodatku, rząd w Sztokholmie implementował podatek od emisji CO2, a także od braku kogeneracji – co uderzyło w nieprzyjazną środowisku i mało efektywną energetykę. W efekcie, dzisiaj w szwedzkiej stolicy segregacja śmieci działa wzorcowo, co umożliwia ich maksymalne wykorzystanie w energetyce.

Gazeta Wyborcza powołuje się na Józefa Neterowicza, eksperta ds. energii odnawialnej i ochrony środowiska, który wylicza, że 10,7 mln ton odpadów, które mogłoby trafiać do spalarni, a trafia co roku w Polsce na wysypiska, odpowiada 3,3 milionom m3 gazu ziemnego, 2,5 milionom ton oleju opałowego lub 5 milionom ton węgla kamiennego.

W Polsce od kilku tygodni działa już prototypowa instalacja, w której z odpadów otrzymuje się biogaz. Wykorzystuje ją Zakład Zagospodarowania Odpadów w Trzebani koło Leszna. W ekologicznym projekcie bierze udział 18 okolicznych gmin, które do biogazowni mają dostarczać co roku do 70 tys. ton odpadów.

Śmieci, po uprzedniej segregacji, będą poddawane procesowi beztlenowej fermentacji, w wyniku której powstanie biogaz. Energia wyprodukowana w ZZO Trzebania ma wystarczyć do zaspokojenia jego potrzeb energetycznych (ciepła i prądu), a w przypadku wyprodukowania jej nadmiaru, zostanie odsprzedana do sieci.

Red. Gramwzielone.pl