Polski rynek PV napędzą coraz większe projekty [rozmowa]
Rok 2019 był rekordowy, jeśli chodzi o przyrost mocy fotowoltaicznych w Polsce, ale wypracowały go przede wszystkim małe farmy naziemne i prosumenckie instalacje dachowe. Michał Kaczerowski prezes Ambiens przekonuje, że już niebawem na polskim rynku PV zobaczymy znacznie większe projekty. Rozmawiała z nim Joanna Kędzierska
Joanna Kędzierska: – Fotowoltaika wielkoskalowa chyba na razie raczkuje, czy w najbliższym czasie jest szansa na istotną zmianę?
Michał Kaczerowski: – Pytanie, kiedy zaczyna się fotowoltaika wielkoskalowa, bo w aukcjach jesteśmy podzieleni na projekty poniżej i powyżej 1 MW, natomiast ja patrzę z punktu widzenia wyzwań projektowych, dlatego uważam, że duża fotowoltaika zaczyna się powyżej kilkunastu MW.
W 2019 roku faktycznie widać przyrost mocy i jest to przyrost wynikający z powstania projektów o różnej skali, także powyżej 1 MW, ale w głównej mierze, co bardzo cieszy, zawdzięczamy go projektom małym, czyli często prosumentom, których wielu zareagowało na rządowy program „Mój Prąd”.
Spadek kosztów i wsparcie powodują, że rynek się rozwija. Natomiast faktycznie ta duża fotowoltaika to jest horyzont kolejnych lat. Duże projekty są dziś na wczesnych etapach rozwoju i myślę, że za jakieś 2-3 lata dopiero będziemy widzieli w systemie skokowe przyrosty mocy fotowoltaicznych, wynikające z uruchamiania dużych – kilkudziesięcio- czy wręcz kilkuset- megawatowych projektów PV.
Jakich inwestycji możemy się spodziewać w takiej perspektywie? Czy możemy mówić już o jakichś konkretnych sporych projektach?
– W Ambiens pracujemy dziś nad decyzjami środowiskowymi i współtworzymy wstępne koncepcje obszarowe i strategie permittingu wielkopowierzchniowych farm fotowoltaicznych o łącznej powierzchni ponad 1100 ha. Największy z projektów w naszym portfolio obejmuje aż 500 ha i ma potencjał kilkuset MW. To prawdopodobnie również największa tego typu inwestycja w Polsce.
Obecnie na światowym rynku fotowoltaicznym pojedyncze projekty liczące po 100 czy 200 MW nie są już czymś bardzo wyjątkowym. Czy w Polsce też możemy zobaczyć tak ogromne farmy PV?
– W różnych częściach świata, na terenach o niskiej gęstości zaludnienia i słabych walorach przyrodniczych, z powodzeniem rozwijane są jeszcze większe farmy fotowoltaiczne.
Jeżeli mówimy o wspomnianym przeze mnie projekcie realizowanym na terenie 500 ha, to jest to spokojnie instalacja, która dorównuje największym podobnym do niej w Europie i może konkurować z niejednym pracującym dziś w Polsce blokiem węglowym. Stąd zdecydowanie możemy mówić o potencjale na powstanie farm fotowoltaicznych, które mogą stać się elementem dużej elektroenergetyki zawodowej.
A czy Polska ma do tego warunki?
– Jeśli chodzi o nasłonecznienie – tak, jeżeli chodzi o warunki obszarowe, terytorialne urbanistyczne również. Jednak tak samo jak w przypadku energetyki wiatrowej na lądzie czy na morzu istnieją pewne ograniczenia terytorialnie. Z pewnością dziś jest bardzo duży potencjał, żeby takie projekty rozwijać, szczególnie zważywszy na fakt, że odpowiednie lokalizacje predestynowane do powstania projektów wiatrowych nie są jednocześnie odpowiednie do powstania farm słonecznych.
Z drugiej strony fotowoltaika w uzasadnionych miejscach może współpracować i istnieć u podnóża turbin wiatrowych. Uczestniczymy w tego typu projektach, gdzie turbiny będą sąsiadowały z dużymi obszarowo farmami słonecznymi.
Czy znajdą się inwestorzy na tak duże projekty?
– Inwestorzy są, inaczej nikt by takich projektów nie rozwijał. To trend ogólnoświatowy. Fotowoltaika jest atrakcyjna z finansowego punktu widzenia, z jednej strony ze względu na spadające koszty, rosnącą efektywność, jak i wzrost mocy możliwej do zainstalowania na jednostkę powierzchni, a z drugiej na coraz ważniejsze uwarunkowania natury społeczno-środowiskowej.
Mam tu na myśli ewidentnie rosnącą świadomość, jeśli chodzi o ocieplenie klimatu czy zanieczyszczenie powietrza. Rośnie ona zarówno, jeśli chodzi o społeczeństwo jak i instytucje finansowe, które mają coraz bardziej restrykcyjne oczekiwania pod względem finansowanych przez siebie inwestycji.
Dziś jesteśmy w bardzo ciekawym momencie, bo liderzy zaangażowani kapitałowo w OZE nie angażują się w każdy projekt, tylko dlatego, że jest to na fali, a od węgla trzeba odchodzić – ale angażują się w najlepsze projekty słoneczne czy wiatrowe, weryfikując czy dopięte są na ostatni guzik, a także jakie jest do nich podejście lokalnych społeczności i czy uwzględniane są ich uwagi oraz wątpliwości.
Pierwsza część rozmowy z Michałem Kaczerowskim, poświęcona obecnym uwarunkowaniom inwestycji w farmy wiatrowe w Polsce: Offshore wzorem w ocenach oddziaływania na środowisko [rozmowa]
Joanna Kędzierska
redakcja@gramwzielone.pl
© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.