"Projekt tzw.ustawy krajobrazowej to zagrożenie dla budżetu państwa oraz finansów gmin"
{więcej}Projekt ustawy krajobrazowej w kształcie zaproponowanym przez kancelarie prezydenta wymaga natychmiastowej korekty. Eksperci z Instytutu Jagiellońskiego poddali szczegółowej analizie ocenę skutków wprowadzenia zapisów prezydenckiego projektu tzw. Ustawy krajobrazowej, pod kątem niewspółmiernych do zapotrzebowania kosztów oraz potencjalnego zagrożenia prawnymi nadregulacjami. Wnioski z przeprowadzonej ekspertyzy nie napawają optymizmem. Instytut Jagielloński szacuje, że dodatkowe koszty opracowania urbanistycznych zasad ochrony krajobrazu (UZOK) sięgną 37 miliardów zł!
Projekt ustawy krajobrazowej wprowadza nowe, słabo sprecyzowane, jednocześnie restrykcyjne narzędzia ochrony krajobrazu jak audyt, dominanta, urbanistyczne zasady ochrony krajobrazu (UZOK). Generują one bezzasadne wydatki przy czym ustawa nie określa źródeł ich finansowania – brak jest rzetelnych rządowych kalkulacji szacujących potencjalne koszty ich wprowadzenia.
Eksperci z Instytutu Jagiellońskiego szacują wartość sporządzania samych UZOKów na średnim poziomie rzędu 37 miliardów zł. Za koszt sporządzenia urbanistycznych zasad ochrony krajobrazu można wybudować ok. 900 kilometrów autostrad – podkreśla Marcin Roszkowski, Prezes Instytutu Jagiellońskiego – To nie koniec. Koszt sporządzenia audytów krajobrazowych może sięgać od ok. 150 mln do nawet ok 750 mln zł. Świadczy to o drastycznie zaniżonych kalkulacjach twórców projektu Ustawy krajobrazowej szacujących koszty ich sporządzania na 6,4 mln zł.
Audyt Krajobrazowy jest nie tylko powieleniem istniejących planów zagospodarowania przestrzennego, ale dodatkowo zwiększa ilość dokumentacji koniecznej do wydawania pozwoleń budowalnych. Jednym słowem wydłuża dramatycznie okres konieczny do inwestycji budowlanych. Według raportu Banku Światowego proceder wydawania pozwoleń budowlanych i tak należy w Polsce do najbardziej skomplikowanych w Europie i znacząco obniża naszą pozycję w rankingach przyjaznego otoczenia inwestycyjnego. Projekt należy rozpatrywać w kategorii kolejnych barier dla przedsiębiorczości i to w chwili, kiedy polskie budownictwo, zwłaszcza w biednych rejonach kraju zaczęło stawać na nogi. Ustawa nie mówi, kto miałby za to płacić, czyli najprawdopodobniej to kolejny koszt dla gmin i tak już obciążonych rozmaitymi obowiązkami wymuszanymi przez rząd. W rezultacie gminy będą ociągały się z planami i w biedniejszych regionach kraju zatrzymają rozwój inwestycji.
Potencjalna starta budżetowa z tytułu braku rozwoju inwestycji wiatrowych do 2020 roku sięgnie 55 mln zł, natomiast strata z tytułu podatku dochodowego od osób prawnych do budżetu państwa, województw, gmin i powiatów będzie na poziomie 700 mln zł. Stratę budżetów gmin z tytułu podatku od nieruchomości przy ograniczonym rozwoju energetyki wiatrowej do 2020 roku szacujemy na 3,6 mld zł – wylicza Marcin Roszkowski.
Już teraz około 1,2 tys. gmin w Polsce nie funkcjonuje normalnie przez nałożenie na nie ograniczeń środowiskowych. Gmina, która jest w połowie pokryta różnego rodzaju użytkami ekologicznymi, w istocie nie ma żadnych dochodów własnych. Ustawa krajobrazowa zahamuje kolejne inwestycje, które mogłyby ograniczyć wydatki budżetu państwa na subwencję wyrównawcze rzędu 44 mln zł rocznie.
Ustawa Krajobrazowa dubluje również zapisy szeregu regulacji prawnych powodując nadregulacje i legislacyjny chaos. Przykładowo godzi w nadrzędną dla ochrony krajobrazu w Europie „Konwencję krajobrazową”. Poprzez przesunięcie władztwa planistycznego z samorządów lokalnych na władze regionalne, przeciwstawia się jej nadrzędnej zasadzie subsydiarności, która wymaga, aby działania były podejmowane tak blisko mieszkańców, jak to możliwe. Projekt ustawy zakłada, żeby sprawami dotyczącymi wydawania zgody na lokalizację inwestycji farm wiatrowych zajmowały się organy administracji szczebla wojewódzkiego, co absolutnie nie służy rozwojowi samorządności, wręcz spowoduje bierność środowisk lokalnych. Nie powinno być tak, że 16 Marszałków Województw decyduje o tym jak będzie wyglądał rozwój mniejszych powiatów i gmin – podkreśla Marcin Roszkowski.
Instytut Jagielloński