Szwedzkie wojsko zablokowało bałtyckie farmy wiatrowe. Jest ostra reakcja
To porażka szwedzkich planów w zakresie morskiej energetyki wiatrowej, która podważa zaufanie inwestorów do szwedzkiego rządu i zagraża konkurencyjności przemysłowej tego kraju – tak decyzję o rezygnacji z 13 projektów morskich farm wiatrowych ocenia organizacja WindEurope.
W ubiegłym tygodniu szwedzki rząd anulował 13 projektów morskich farm wiatrowych na Bałtyku. Decyzję tę argumentował obawami o bezpieczeństwo kraju. Według szwedzkiej armii elektrownie wiatrowe na morzu utrudniłyby skuteczną obronę kraju przed atakami rakietowymi Rosji.
Branżowa organizacja WindEurope ocenia tę sytuację jako „bardzo problematyczną”. Wskazuje, że jest to „kolejna porażka szwedzkich ambicji w zakresie morskiej energetyki wiatrowej”.
Przepadło 30 GW mocy w projektach czołowych deweloperów
WindEurope wylicza, że w anulowanych 13 projektach offshore miało być zainstalowane prawie 32 GW mocy. Były one rozwijane przez największych producentów energii z sektora morskiej energetyki wiatrowej: OX2, Ørsted, Eolus, RWE, Freja Offshore, Deep Wind Offshore i Statkraft. Większość projektów była na wczesnym etapie rozwoju.
Organizacja podkreśla, że planowane 32 GW ponad dwukrotnie zwiększyłyby obecną zdolność Szwecji do wytwarzania energii elektrycznej.
– Po raz kolejny Szwecja znalazła się na szarym końcu, jeśli chodzi o morską energetykę wiatrową. Szwedzki rząd od wielu lat nie był przychylny morskiej energetyce wiatrowej. Ale całkowity zakaz rozwoju morskich farm wiatrowych w dużej części Morza Bałtyckiego jest niespotykany. Nie ma to sensu, zwłaszcza gdy wszystkie inne kraje nadbałtyckie chcą budować więcej morskich farm wiatrowych i robią postępy w tym zakresie – mówi Giles Dickson, dyrektor generalny WindEurope.
Organizacja podkreśla, że taka decyzja podważa zaufanie inwestorów do szwedzkiego rządu i stawia pod znakiem zapytania długofalowe cele Szwecji w zakresie bezpieczeństwa energetycznego. Jednocześnie może zagrozić konkurencyjności przemysłowej Szwecji.
Obawy wojska
Budowę farm wiatrowych w szwedzkiej części Morza Bałtyckiego zablokowała szwedzka armia. Projekty te miały bowiem utrudniać obronę kraju przez wojsko. Wobec tego rząd zdecydował się kategorycznie zamknąć cały obszar Bałtyku dla morskiej energetyki wiatrowej (MEW). Według WindEurope stało się to bez przeprowadzenia odpowiedniej oceny.
Organizacja podkreśla, że wojsko w Szwecji od lat blokuje projekty MEW i rząd tego kraju nie stara się przeciwdziałać tej sytuacji. Tymczasem zupełnie inne podejście ma pozostałe siedem rządów w regionie Morza Bałtyckiego. Ustanowiły one zasady współpracy branży z wojskiem, aby wypracować rozwiązania akceptowalne dla obu stron.
WindEurope wskazuje, że w Polsce rozwój morskiej energetyki wiatrowej jest obecnie postrzegany jako sposób na zwiększenie możliwości nadzoru wojskowego. Instalowanie systemów radarowych i sonarowych na morskich farmach wiatrowych może zapewnić dodatkowe źródło gromadzenia krytycznych danych, których wojsko potrzebuje do usprawnienia operacji i zapewnienia bezpieczeństwa kraju.
Organizacja podjęła współpracę z NATO i Europejską Agencją Obrony (EDA) w ramach projektu Symbiosis. Celem jest rozwianie obaw zgłaszanych przez szwedzki rząd i armię tego kraju i zapewnienie współistnienia morskich projektów OZE i koniecznych operacji obronnych na europejskich obszarach morskich.
– Europejskie rządy nie mogą dać się nabrać na rosyjskie zastraszanie i ingerencję w politykę energetyczną. Morska energetyka wiatrowa oznacza większe bezpieczeństwo energetyczne i mniejszą zależność od importu energii z Rosji. Rosja chce, aby udane przejście UE na tanie i lokalne odnawialne źródła energii nie powiodło się. Ale powiedzmy sobie jasno: morska energetyka wiatrowa może z sukcesem współistnieć z działalnością wojskową – podkreśla Giles Dickson.
Słabe tempo offshore w Szwecji
Według szacunków WindEurope po anulowaniu 13 projektów morskich farm wiatrowych Szwecja może stracić inwestycje o wartości nawet 47 mld euro. Stowarzyszenie podkreśla, że pomimo długiej linii brzegowej na Morzu Bałtyckim i cieśninie Kattegat rozwój sektora MEW w Szwecji od lat stoi w miejscu. Obecnie kraj ten ma tylko 0,2 GW mocy zainstalowanej w morskich farmach wiatrowych, podczas gdy w sąsiedniej Danii jest to 2,6 GW.
Według Szwedzkiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej w 2024 r. Szwecja miała ponad 100 GW morskich projektów wiatrowych na różnych etapach rozwoju. Wiele z nich ma być realizowanych na południu Szwecji, gdzie zapotrzebowanie na energię elektryczną ze źródeł odnawialnych jest szczególnie wysokie i będzie rosnąć.
System rozwoju MEW w Europie
Jedną z przyczyn obecnej sytuacji morskiej energetyki wiatrowej w Szwecji ma być przyjęty tam system – tzw. system otwartych drzwi. Oznacza on, że deweloperzy morskich farm wiatrowych podejmują wstępne kroki w rozwoju projektu bez uprzedniego dopasowania go – na poziomie centralnym – do interesów wojska, żeglugi i ochrony przyrody oraz różnorodności biologicznej.
W ramach szwedzkiego systemu producenci energii z offshore mogą elastycznie wybierać lokalizację projektu, określać jego moc i organizować przyłączenia do sieci. W ramach procedury mogą też planować swoje inwestycje w pobliżu obszarów o dużym zapotrzebowaniu na energię elektryczną, aby ułatwić ułatwić realizację korporacyjnych umów PPA z odbiorcami przemysłowymi. Wszystko to ma prowadzić do bardziej konkurencyjnych cenowo projektów.
Dyrektor generalny WindEurope zaznacza jednak, że fakt, że szwedzki rząd od lat nie chce zapewnić wsparcia finansowego dla MEW, a także ostatnie anulowanie projektów całkowicie podważają bezpieczeństwo inwestycji offshore. – Inwestorzy zastanowią się teraz dwa razy, zanim zaczną rozwijać morską energetykę wiatrową w Szwecji, zwłaszcza gdy sąsiednie kraje oferują lepsze i bardziej niezawodne podejście do rozwoju morskiej energetyki wiatrowej – uważa Dickson.
W Unii Europejskiej poza Szwecją tylko Włochy stosują system „otwartych drzwi”. Większość krajów UE ma „scentralizowane” podejście do rozwoju morskiej energetyki wiatrowej. Zakłada ono, że rząd (lub agencja rządowa) wybiera i wstępnie rozwija określone lokalizacje MEW, oceniając, czy mogą one powodować konflikty z innymi sposobami wykorzystania przestrzeni morskiej. W tym podejściu rządy zwykle planują również połączenia sieciowe we współpracy z krajowymi operatorami systemów przesyłowych. Następnie lokalizacje są oferowane deweloperom morskich farm wiatrowych, którzy przejmują pozostałe etapy rozwoju projektu.
Barbara Blaczkowska
barbara.blaczkowska@gramwzielone.pl
© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.
Brawo Szwecja!
Znaczy lepiej zasłonić całkowicie pole obserwacji radarowej w obecnych czasach, gdy Rosja jest agresywna i może zaatakować NATO – byleby tylko transformacja energetyczna przebiegała gładko? Widać że ruska agenda działa dobrze. Bo trzeba być szalonym lub głupim by twierdzić że chęć skutecznej obrony jest porażką.
Rosja jest agresywna…A usa izrael.francja…to gołąbki pokoju są?????
Dobrze, że wojsko zablokowało ten chory projekt. Już pomijam aspekt bezpieczeństwa, nie tylko militarnego, ale również żeglugi. No i oczywiście to co zapanowało by na szwedzkiej części Bałtyku, to katastrofalna szpetota krajobrazu. Kto żeglował po Bałtyku, wie jak tam jest pięknie. I niech tak pozostanie.
Lobby wiatrakowe az szpondzi w dzinach ze nie poszlo gladko. Caly ten artykul brzmi jak wyklepany pod dyktando tej szajki.