Czas rozliczenia projektu atomowego
W jaką stronę zmierza plan budowy elektrowni jądrowej w Polsce? Przygotowania wciąż w toku, ale kolejne opóźnienia i perypetie wokół projektu podsycają pytania, czy atom w Polsce kiedykolwiek powstanie.
Tym razem przygotowującą projekt spółkę PGE EJ 1 wywołała do tablicy organizacja Greenpeace, ujawniając jeden z roboczych scenariuszy przygotowanych na zlecenie PGE. Według niego pierwszy blok w elektrowni jądrowej miałby zostać uruchomiony aż w 2031 roku, podczas gdy pierwotnie zakładano, że produkcja energii ruszy do 2020 r. Ten wcześniejszy scenariusz opierano na założeniach, że przed 2015 r. PGE będzie mieć gotowe m.in. analizy terenu, na podstawie których wybierze lokalizację elektrowni i podpisze kontrakt na budowę.
Te cele nie zostały na razie zrealizowane. W związku z tym media piszą, że elektrownia zostanie zbudowana już nie do 2022, czy 2025, ale może 2029 r. Na dzisiaj trudno oceniać, która z pojawiających się w mediach dat jest mniej lub bardziej wiarygodna.
Jacek Cichosz, prezes PGE EJ 1 nie chce komentować harmonogramu, który zapisano w przyjętym w 2014 r. Programie Polskiej Energetyki Jądrowej. Bardzo ostrożnie wypowiada się na temat dalszych terminów. Obecnie spółka mówi raczej o kilku możliwych wariantach.
– Nie chciałbym określać na ten moment żadnych dat – mówi. Na dzisiaj wiemy, m.in. że w 2017 r. spółka będzie w stanie wskazać tzw. lokalizację podstawową i drugą alternatywną.
– Postępowanie zintegrowane (w drodze którego wybrane zostanie konsorcjum firm, które pomogą wybudować, ale i sfinansować elektrownię – red.) planujemy uruchomić pod koniec 2015 r. – wyjaśnia prezes PGE EJ 1. Pytanie jednak, czy nowy rząd, który ukształtuje się po październikowych wyborach parlamentarnych, od razu pozwoli spółce uruchomić postępowanie na partnerów do największej inwestycji infrastrukturalnej w historii Polski (szacowana wartość elektrowni to, lekko licząc, 50 mld zł).
– My będziemy gotowi na uruchomienie postępowania i według naszych informacji rynek również będzie gotowy – mówi Cichosz. Do przetargu może stanąć 4-5 konsorcjów.
Decyzja rządu wciąż niezbędna
– Harmonogram projektu jest precyzyjnie określony do 2019 roku, tj. do oczekiwanej daty uzyskania decyzji zasadniczej (ostateczne „zielone światło” ze strony rządu – red.). Termin uruchomienia elektrowni koniec końców będzie wynikiem wielu wypadkowych, głównie uzyskiwania decyzji administracyjnych wynikających z uwarunkowań regulacyjnych i uwarunkowań rynkowych na etapie podejmowania kolejnych decyzji inwestycyjnych – wyjaśnia prezes PGE EJ 1.
Tzw. ścieżka krytyczna i terminy realizacji zadań definiowane są w oparciu o trzy składowe: przepisy prawa i obowiązujące regulacje (w tym kwestie konsultacji transgranicznych), zadania własne spółki do realizacji w projekcie i zadania realizowane przez partnerów i wykonawców zewnętrznych.
Regulacje to według prezesa PGE EJ 1 zarówno decyzja kierunkowa rządu, jak i określenie zasad wsparcia, bez którego budowa w obecnych uwarunkowaniach i otoczeniu rynkowym może nie dojść do skutku. I dlatego to państwo, a właściwie rząd, zdecyduje, czy projekt poprzez wprowadzenie np. kontraktów różnicowych stanie się opłacalny, ergo – czy dojdzie do skutku.
Regulacje to także uzgodnienia z Komisją Europejską, m.in. proces notyfikacji pomocy publicznej oraz specyficzna dla projektów jądrowych notyfikacja inwestycji zgodnie z traktatem Euratom, które – jeśli popatrzeć na przykłady Rumunii, Słowacji, czy Francji – mogą trwać od kilku miesięcy do nawet 4-5 lat.
– Kolejny obszar wpływający na tempo prac to procesy i zadania własne, na przykład przygotowanie wstępnego raportu bezpieczeństwa na potrzeby wniosku do Prezesa Polskiej Agencji Atomistyki może zająć od 12 do 18 miesięcy. Raport ten będzie podlegał analizie i ocenie przez dozór jądrowy w terminie 24 miesięcy, zgodnie z Prawem atomowym. Mamy świadomość kluczowych czynników ryzyka mogących nastąpić na kolejnych etapach i dzisiaj skupiamy się na możliwościach optymalizacji prac, by niektóre kwestie przyspieszyć lub prowadzić równolegle. Przykładowo, zgodnie z zapisami specustawy, moglibyśmy rozpocząć część prac przygotowujących teren pod budowę, jeszcze przed uzyskaniem prawomocnego pozwolenia na budowę, ale to rodzi określone ryzyko, na które inwestorzy musieliby się zgodzić – wyjaśnia Cichosz.
Jak zwraca uwagę prof. Andrzej Strupczewski z Narodowego Centrum Badań Jądrowych, przygotowania do budowy wydłużają między innymi konsultacje społeczne, które muszą odbyć się czterokrotnie:
- Przed wydaniem decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach (GDOŚ),
- Przed wydaniem decyzji o zezwoleniu na budowę (PAA),
- Przed wydaniem decyzji o pozwoleniu na prace przygotowawcze (Wojewoda, jeżeli GDOŚ nałoży obowiązek przeprowadzenia ponownej oceny oddziaływania na środowisko),
- Przed wydaniem decyzji o pozwoleniu na budowę (Wojewoda).
Co udało się dotychczas zrobić? O tym w dalszej części artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl
Justyna Piszczatowska, Bartłomiej Derski, WysokieNapiecie.pl