Innowacje ekologiczne polskich przedsiębiorców

– Słoma zamiast węgla, lampa uliczna bez kabli – polscy przedsiębiorcy inwencją wyprzedzają zachodnie firmy. Najbardziej pomysłowym Ministerstwo Środowiska proponuje wsparcie. {więcej}

Lampa produkowana w firmie Piotra Napierały wyglądem przypomina małą stację meteorologiczną. Od tradycyjnej latarni oświetlającej parki i ulice różni ją nie tylko wygląd.

– Nie musi być podłączona do sieci. Energię czerpiemy ze słońca i z wiatru. Na lampie zamontowany jest moduł fotowoltaiczny oraz niewielki wiatrak – tłumaczy pan Piotr. Jego lampa jest droższa od zwykłej, ale w praktyce bardziej się opłaca.

REKLAMA

– Nie dochodzą nam dodatkowe koszty związane z energią czy pociągnięciem przewodów elektrycznych, no i nie trzeba kopać. Lampa wyposażona jest w akumulatory. Gdy się naładują, wiatr może nie wiać, a słońce nie świecić przez trzy dni, a i tak będzie działać – dodaje Napierała. Lampa w całości produkowana jest w Polsce. – Nie ma ani jednej śrubki z Chin – zapewnia.

Piotr Napierała to jeden z 29 polskich przedsiębiorców, którzy zakwalifikowali się do programu Greenevo Akcelerator Zielonych Technologii. To program organizowany przez Ministerstwo Środowiska. Do projektu można było się zgłaszać od listopada do stycznia, drugi etap programu wystartował 24 marca.

– W projekcie Greenevo wybraliśmy najlepsze polskie technologie. Co oferujemy firmom? W przeciwieństwie do innych programów nie dajemy pieniędzy, ale proponujemy pomoc. Zamiast ryby dajemy wędkę – mówi Magdalena Sikorska, rzeczniczka Ministerstwa Środowiska. Każda firma dostanie doradcę sfinansowanego przez ministerstwo, który pomoże jej w rozwiązywaniu problemów ze sprzedażą, z promocją, z pozyskiwaniem funduszy.

REKLAMA

Do rządowego programu dostała się też poznańska firma Asket. – Skonstruowaliśmy maszynę ślimakową, która pozwala na brykietowanie siana i słomy bez konieczności suszenia. Maszyna zużywa mniej więcej tyle energii, co czajnik elektryczny. Gospodarstwa rolnicze będą mogły wykorzystać siano czy słomę, z którym nie zawsze jest co zrobić, a dodatkowo nie będą musiały kupować węgla na opał – tłumaczy Barbara Pokrzywa z Asketu.

Piotr Napierała liczy na pomoc w reklamie i międzynarodową promocję. A Marek Jóźwiak, prezes poznańskiej firmy Biogaz Zeneris, kolejny finalista z Poznania, uważa, że dzięki rządowej promocji jego technologia będzie konkurować z niemieckimi firmami.

– W Niemczech firmy budujące biogazownie mają ułatwione zadanie. Rząd dopłaca do produkcji kiszonki kukurydzianej wykorzystywanej w biogazowniach w procesie fermentacji. Efekt? Nasi zachodni sąsiedzi mogą się pochwalić czterema tysiącami takich instalacji, w Polsce funkcjonuje zaledwie sześć – opowiada Jóźwiak. Jego firma w swoim laboratorium poszukuje składników, które można wykorzystać w biogazowni. I tak postanowili zbudować biogazownię przy gorzelni.

– Normalnie odpady z zakładu wylewane są na pola, co prowadzi do zakwaszania gleby i do emisji metanu, który powoduje efekt cieplarniany. My nie pozwalamy odpadom z gorzelni fermentować na polu. Zamykamy je w zbiornikach i dorzucamy do tego odpady z okolicznych przetwórni spożywczych. Wskutek fermentacji uzyskujemy z nich ciepło i energię elektryczną – tłumaczy Jóźwiak. Biogazownia pozwoli na zasilenie w energię elektryczną 2 tys. gospodarstw domowych.

Roman Sobczyk, finalista z Piły, do suszenia osadów ściekowych w oczyszczalniach wykorzystuje słońce. Dzięki temu wysuszenie tony osadów pościekowych kosztuje dziesięć razy mniej niż w tradycyjnej suszarni! Kilka lat temu, gdy rozkręcał firmę, znajomi projektujący oczyszczalnie ścieków patrzyli na niego z przymrużeniem oka. Nie wierzyli, że opłaca się inwestować w odnawialne źródła energii.

24 marca rozpoczął się półroczny okres konsultacji ministerstwa z finałowymi firmami. – Potem będziemy promować nasze diamenty za granicą. Firmom zagwarantujemy udział w międzynarodowych imprezach. Najlepszych umieścimy w katalogu, który będzie dystrybuowany przez sieć placówek dyplomatycznych. Chcemy pokazać światu, że dysponujemy świetnym potencjałem – mówi Magdalena Sikorska.

Kolejni przedsiębiorcy, którzy chcieliby się zgłosić do Akceleratora Zielonych Technologii, muszą na razie poczekać. W przyszłości ministerstwo planuje kolejne edycje, ale konkretnych terminów jeszcze nie podaje.