Ustawa o CBAM podpisana przez prezydenta. Koniec z „ucieczką emisji”?
Prezydent Karol Nawrocki podpisał ustawę wprowadzającą unijny mechanizm CBAM, który nakłada na importowane towary energochłonne tzw. graniczną opłatę wyrównawczą. Ma to uchronić europejski rynek przed zjawiskiem „ucieczki emisji”.
Podpisana przez prezydenta ustawa wdraża do polskiego prawa unijne rozporządzenie z 2023 r. w sprawie mechanizmu dostosowywania cen na granicach z uwzględnieniem emisji CO₂ (Carbon Border Adjustment Mechanism, CBAM). W praktyce oznacza to, że od nowego roku każdy importer produktów energochłonnych spoza Unii Europejskiej będzie musiał wykupić dla nich specjalne certyfikaty CBAM odpowiadające wygenerowanej emisji dwutlenku węgla.
Co to właściwie jest CBAM?
CBAM ma z założenia uzupełniać unijny system handlu uprawnieniami do emisji CO2 EU ETS funkcjonujący w obrocie handlowym między podmiotami działającymi na terenie Unii Europejskiej. Podobnie jak ETS, wymaga on bowiem zakupu specjalnych certyfikatów odpowiadających ilości dwutlenku węgla wyemitowanego w procesie produkcji danego towaru – tyle że CBAM dotyczy produktów energochłonnych sprowadzanych spoza Unii Europejskiej.
W praktyce CBAM ma wyrównywać koszty emisji CO2 między producentami unijnymi a tymi spoza EU, którzy często za te emisje nie płacą – i w efekcie przeciwdziałać tzw. ucieczce emisji (carbon leakage). Zjawisko to – nasilające się od czasu wprowadzenia systemu ETS – polega na unikaniu płacenia za emisje CO2 przez przenoszenie produkcji poza Unię i sprowadzania już gotowych tańszych towarów mających wysoki ślad węglowy. Jak wskazują eksperci, carbon leakage powoduje, że globalne emisje CO2 nie spadają, a jedynie zmieniają lokalizację.
Jakie towary będą objęte certyfikacją?
Mechanizm CBAM został wprowadzony pilotażowo w 2023 r. W pierwszym etapie do zakupu certyfikatów CBAM zobowiązani zostali importerzy:
- cementu i jego półproduktów,
- żeliwa i stali,
- aluminium,
- nawozów,
- wodoru i
- energii elektrycznej.
Do końca br. mieli oni obowiązek raportować wysokość emisji CO2 dla tych produktów bez konieczności płacenia za certyfikaty. Od stycznia 2026 r., gdy mechanizm CBAM w pełni wejdzie w życie, importerzy po raz pierwszy zapłacą za ich sprowadzanie na teren Wspólnoty.
Równolegle Komisja Europejska pracuje nad uzupełnieniem luk w systemie CBAM oraz rozszerzeniem tego mechanizmu na inne obszary, w tym na branże energochłonne (np. przemysł rafineryjny i chemiczny) oraz produkty energochłonne o wysokim stopniu przetworzenia.
Co CBAM oznacza dla Polski?
Jak podkreśla wiceminister klimatu i środowiska Krzysztof Bolesta, CBAM to tarcza ochronna dla cementowni i zakładów chemicznych. Dzięki niemu produkcja i płace zostają w Polsce, a nie uciekają za granicę.
CBAM wyrównuje zasady gry: kończymy z „importem emisji”, chronimy polskie fabryki, płace i inwestycje. Mechanizm nakłada koszt emisji CO₂ na wybrane towary przemysłowe importowane do UE – m.in. cement, żeliwo i stal, aluminium oraz nawozy – tak, by ich cena odzwierciedlała rzeczywisty ślad węglowy
– wyjaśnia Krzysztof Bolesta.
Ministerstwo Klimatu i Środowiska zaznacza, że CBAM nie jest nowym podatkiem nakładanym na polskie produkty, lecz narzędziem umożliwiającym obłożenie kosztami emisji także towarów importowanych, w których cenie koszty te do tej pory nie były uwzględniane lub były uwzględniane w ograniczonym zakresie. Dzięki temu CBAM ogranicza zjawisko „ucieczki emisji”, czyli przenoszenia produkcji poza UE – do krajów, które za emisję nie płacą.
Kto zarobi na CBAM?
Jak wynika z przytaczanego przez nas raportu CAKE i KOBiZE, na mechanizmie CBAM zarabiać będzie cała Unia Europejska, w tym także Polska. Według autorów raportu może on w 2030 r. zasilić unijny budżet kwotą 5–9 mld euro, zaś wpływy do polskiego budżetu mogą wynieść w tym samym czasie od 0,4 do 0,8 mld euro.
Natomiast po rozszerzeniu go na dodatkowe sektory i produkty o wyższym stopniu przetworzenia wpływy te mogłyby wzrosnąć odpowiednio do 16–31 mld euro dla UE i 1,1–2,1 mld euro dla Polski.
– Analiza wyraźnie pokazuje, że szersze objęcie CBAM dodatkowych sektorów nie tylko zmniejsza ryzyko przenoszenia produkcji poza UE, ale także wzmacnia pozycję unijnego, w tym polskiego i środkowoeuropejskiego przemysłu, chroniąc go przed napływem wysokoemisyjnych produktów z krajów bez porównywalnych regulacji – komentuje Robert Jeszke, zastępca dyrektora IOŚ-PIB i szef KOBiZE.
Agata Świderska
agata.swiderska@gramwzielone.pl
© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.
Super, co prawda nasze towary nie będą tańsze, ale za to te przewozowe będą drozsze