Rosnąca fala kradzieży kabli ze stacji ładowania uderza w polską infrastrukturę e-mobility
Liczba kradzieży kabli ze stacji ładowania rośnie w całej Polsce lawinowo. Straty operatorów kontrastują z zyskami złodziei: złodziej zarabia kilkaset złotych, a operator traci tysiące.
Kradzieże kabli ze stacji ładowania pojazdów elektrycznych stają się jednym z najpoważniejszych problemów, z jakimi mierzy się obecnie branża e-mobility w Polsce. Zdarzenia odnotowano już niemal we wszystkich województwach, a ich liczba – jak wynika zarówno z informacji operatorów, jak i danych ujawnianych przez służby – rośnie z miesiąca na miesiąc.
Zdarzenia obejmują zarówno pojedyncze ładowarki, jak i większe skupiska urządzeń – jak we Wrocławiu, gdzie we wrześniu 2025 r. odcięto przewody z kilkunastu stacji znajdujących się w bliskiej odległości od siebie.
Niewielki zysk złodziei, ogromne straty operatorów
Powodem kradzieży jest chęć uzyskania dostępu do miedzi, z której wykonane są przewody. Jak podaje Wyborcza.biz, kabel może zawierać od 4 do nawet 10 kg tego surowca, a jego wartość na skupie sięga 120–400 zł.
Równocześnie operatorzy ponoszą koszty wymiany sięgające średnio 20 tys. zł za komplet kabli. Straty rosną tym bardziej, że uszkodzenia infrastruktury powodują wyłączenie stacji z użytku nawet na około dwa miesiące, co zmusza kierowców do korzystania z odleglejszych punktów ładowania.
Zatrzymania i surowe kary
W ostatnich miesiącach policja coraz częściej zatrzymuje sprawców tego typu przestępstw. Przykładem jest sprawa z Lubina, gdzie monitoring zarejestrował kradzież dwóch kabli, a funkcjonariusze ustalili, że odpowiadał za nią 43-letni mieszkaniec Legnicy. Jak informuje Wyborcza.biz, mężczyzna usłyszał siedem zarzutów, a ponieważ był wcześniej notowany, grozi mu do 7,5 roku więzienia. Straty oszacowano na ponad 130 tys. zł.
Podobne ujęcia miały miejsce w województwie pomorskim, gdzie dwóch sprawców zatrzymano na gorącym uczynku dzięki czujności pracowników ochrony.
Infrastruktura finansowana z publicznych środków
Polskie Stowarzyszenie Nowej Mobilności (PSNM) podkreśla, że rozbudowa sieci ładowania pojazdów elektrycznych jest często współfinansowana z pieniędzy publicznych. Stowarzyszenie zwraca uwagę, że niszczone jest w ten sposób mienie opłacone częściowo z podatków obywateli, co dodatkowo zwiększa wagę problemu.
Działania branży i techniczne zabezpieczenia
Operatorzy stacji – jak opisuje Wyborcza.biz – wdrażają szereg dodatkowych zabezpieczeń. Stosowane są m.in. osłony na kable, monitoring, systemy alarmowe, automatyczne powiadomienia o nieprawidłowej pracy urządzeń oraz specjalne osłony z barwnikiem, które po przecięciu przewodu pozostawiają widoczne ślady.
Przedstawiciele branży wskazują, że każde zdarzenie jest zgłaszane policji, a nagrania z monitoringu – zabezpieczane i przekazywane organom ścigania.
Obowiązki skupów złomu i ryzyko kar
Kable ze stacji ładowania są sprzedawane nielegalnie w skupach złomu. Zgodnie z prawem właściciele takich punktów muszą zweryfikować tożsamość sprzedających oraz pochodzenie metalu, a dokumentację przechowywać przez pięć lat. Za paserstwo grozi do 5 lat więzienia. Policja, straż miejska i służby ochrony kolei prowadzą regularne kontrole, zwłaszcza pod kątem identyfikacji metali mogących pochodzić z przestępstw.
Apel o wzmożone kontrole i zmiany prawne
PSNM informuje, że zwróciło się do prezydentów 37 największych polskich miast z apelem o zwiększenie liczby kontroli w skupach złomu. Stowarzyszenie wskazuje, że sprawcy, odcinając kable, niszczą także elementy infrastruktury transportowej, co stanowi dla służb dodatkową motywację do działań prewencyjnych.
Jednocześnie – jak ustaliła Wyborcza.biz – przedstawiciele branży postulują, aby infrastrukturę ładowania wpisać na listę infrastruktury krytycznej. Takie rozwiązanie zwiększyłoby możliwości działania organów ścigania, a kradzież kabli mogłaby zostać zakwalifikowana jako sabotaż, za który grozi nawet do 10 lat pozbawienia wolności.
Dynamiczny rozwój sieci ładowania
Z Licznika Ładowania prowadzonego przez PSNM wynika, że pod koniec października 2025 r. w Polsce funkcjonowało ponad 11 tys. publicznych punktów ładowania. Najwięcej z nich zlokalizowano w Warszawie, Gdańsku, Poznaniu, Krakowie i Szczecinie. Rosnąca liczba stacji w całym kraju sprawia, że ich zabezpieczenie przed kradzieżami staje się jednym z kluczowych wyzwań dla rozwijającej się branży elektromobilności.
Katarzyna Poprawska-Borowiec
katarzyna.borowiec@gramwzielone.pl
© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.