Przepisy dla farm wiatrowych poczekają. Branża mówi, co powinny zawierać

Przepisy dla farm wiatrowych poczekają. Branża mówi, co powinny zawierać
Unsplash

Nie słabnie zamieszanie związane z nowymi propozycjami regulacji dla energetyki wiatrowej, przygotowanymi przez partie mające utworzyć nową koalicję rządzącą. Swoje propozycje na temat zasad inwestycji wiatrowych przedstawiło teraz największe krajowe stowarzyszenie reprezentujące branżę wiatrową.

W tym tygodniu w Sejmie miały rozpocząć się prace nad projektem ustawy uwzględniającej regulacje dla energetyki wiatrowej, który przygotowały partie mające utworzyć nowy rząd. Zostały one uwzględnione w projekcie ustawy autorstwa KO, Polski 2050 i PSL, której głównym celem jest zamrożenie w 2024 r. cen energii elektrycznej na dotychczasowym poziomie.

Przepisy dla wiatraków poczekają

Najnowsze informacje, które podał Onet, wskazują jednak, że regulacje dotyczące energetyki wiatrowej ostatecznie zostaną wycofane z projektu ustawy o mrożeniu cen energii w 2024 r. Portal informuje, że regulacje dotyczące inwestycji wiatrowych zostaną zgłoszone do Sejmu później – już po powołaniu nowego rządu. Mają zostać zawarte w nowym projekcie, który przygotuje rząd. To z pewnością istotnie wydłuży proces legislacyjny i będzie wymagać m.in. przeprowadzenia konsultacji społecznych.

REKLAMA

Śledztwo prokuratury

Jednocześnie wczoraj Prokuratura Okręgowa w Warszawie poinformowała o wszczęciu śledztwa w sprawie podejrzenia popełnienia przestępstwa płatnej protekcji w związku z przygotowaniem nowych przepisów dla farm wiatrowych. Zawiadomienie do prokuratury w tej sprawie złożyli posłowie Jacek Ozdoba i Janusz Kowalski z Suwerennej Polski oraz Joanna Lichocka i Krzysztof Szczucki z Prawa i Sprawiedliwości.

Jednocześnie Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi, którego wiceszefem jest Janusz Kowalski, przygotowało pakiet poprawek do przepisów dla energetyki wiatrowej opracowanych przez KO, Polskę 2050 i PSL. Jedna z nich zakłada utrzymanie dotychczasowych zasad określania odległości elektrowni wiatrowych od zabudowań, tj. 10-krotność wysokości elektrowni wiatrowej, jednak nie mniej niż 700 metrów.

Inna propozycja resortu rolnictwa zakłada, że podstawą lokalizacji inwestycji wiatrowych powinien być miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego lub zintegrowany plan inwestycyjny, a dopiero w przypadku ich braku – uchwała rady gminy.

Wcześniejsza propozycja KO, Polski 2050 i PSL zakładała wyznaczanie minimalnej odległości wiatraków od domów na podstawie kryterium minimalnego hałasu w najbliższych zabudowaniach mieszkalnych i decyzji lokalnych władz, podejmowane poprzez zmiany w gminnych przepisach planistycznych. Założono przy tym, że może to być nie mniej niż 300 metrów. Następnie przedstawiciele tych partii deklarowali, że minimalna odległość zostanie zmieniona na 500 metrów.

Co powinna zawierać ustawa wiatrakowa?

Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej (PSEW) podkreśla, że przepisy odblokowujące rozwój farm wiatrowych są kluczowe dla powstrzymania wzrostu cen energii elektrycznej w Polsce.

Prezentując swoje stanowisko w sprawie tej ustawy, PSEW protestuje przeciwko „wykorzystywaniu energii odnawialnej do walki politycznej i dalszej polaryzacji społeczeństwa”. W tej sytuacji organizacja reprezentująca krajowy sektor wiatrowy zaproponowała pięć zasad, które jej zdaniem powinny zostać uwzględnione w przyszłych regulacjach określających zasady budowy i funkcjonowania lądowych farm wiatrowych w Polsce.

Pierwszy postulat dotyczy odległości farm wiatrowych od zabudowań. Zdaniem PSEW farmy wiatrowe powinny być lokalizowane w minimalnej odległości od gospodarstw domowych wynoszącej 500 metrów oraz z uwzględnieniem odziaływania akustycznego, które może oszacować większą odległość. Przy nowoczesnych turbinach wiatrowych analiza akustyczna wskazuje na dystans w granicach 500-700 metrów.

REKLAMA

Stowarzyszenie podkreśla, że odległość minimalna na poziomie 500 metrów od zabudowań była szeroko konsultowana i została zaakceptowana przez stronę społeczną, samorządową i sektor wiatrowy, otrzymując pozytywną opinię Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu. Według szacunków branży wiatrowej zmiana minimalnej odległości z 700 metrów na 500 metrów zwiększy o 100 proc. powierzchnię dostępną dla lokalizacji lądowych farm wiatrowych w Polsce. Różnica 200 metrów ma oznaczać wzrost z 2 do 4 proc. powierzchni kraju pod potencjalne inwestycje.

Drugi postulat to pełna i jasna ścieżka planistyczna. Branża wiatrowa optuje za przejrzystym i uporządkowanym procesem planistycznym, który zachowa ład w gminach. Zdaniem PSEW będzie to możliwe dzięki dwóm opcjom, które umożliwiają lokalizowanie farm wiatrowych. To wykorzystanie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego oraz tzw. plan zintegrowany. Nie należy wybierać drogi na skróty bez konsultacji społecznych – mieszkańcy mają prawo znać szczegóły planowanego projektu na ich terenie – czytamy w stanowisku stowarzyszenia.

Trzeci postulat to zabezpieczenie korzyści z inwestycji wiatrowych dla gmin. PSEW podkreśla, że gminy, w których powstają elektrownie wiatrowe, otrzymują stałe źródło dochodu na nawet 25-30 lat. Źródłem tego dochodu są m.in. podatki od nieruchomości. Pozwala to gminie na lepsze gospodarowanie środkami i zaplanowanie długoterminowych inwestycji. Przychody z farmy wiatrowej pozwalają na inwestycje w m.in. drogi, kanalizacje, place zabaw, biblioteki itp.

Czwarty postulat to tańszy prąd dla mieszkańców zabudowań, w regionach, w których powstają farmy wiatrowe. Jak zaznacza PSEW, podczas gdy ceny konwencjonalnych źródeł energii rosną, ceny energii odnawialnej spadają. Trend ten ma szansę się utrzymać dzięki rozwojowi technologicznemu, który pozwala zwiększać wydajność turbin. Stowarzyszenie przypomina, że dzięki uwzględnieniu w przyjętej wcześniej w tym roku nowelizacji ustawy o elektrowniach wiatrowych tzw. prosumenta wirtualnego inwestorzy będą oferowali obowiązkowo 10 proc. mocy do dyspozycji mieszkańców gminy, w której postawią wiatrak. Beneficjentami tych propozycji powinny być również objęte gminy sąsiadujące oraz spółdzielnie i klastry energii.

Piąty postulat to objęcie elektrowni wiatrowych dozorem Urzędu Dozoru Technicznego (UDT). Stowarzyszenie wskazuje, że zgodnie z nowymi przepisami przed przystąpieniem do eksploatacji elektrowni wiatrowej inwestor będzie zobowiązany uzyskać decyzję zezwalająca na eksploatację wydawaną przez UDT na wniosek inwestora.

Nie stać nas na rezygnację z nowych wiatraków

Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej podkreśla, że przyjęcie regulacji odblokowujących rozwój nowych projektów wiatrowych jest konieczne w sytuacji, gdy Polska zmaga się z wysokimi cenami energii. W ubiegłym roku za import paliw zapłaciliśmy 193 mld zł. Dodatkowo w zeszłym roku z budżetu państwa, a więc kieszeni obywateli, do konsumpcji dopłaciliśmy blisko 70 mld zł.

– Dopłaty do cen energii trzeba zastąpić długofalowymi inwestycjami, inaczej grozi nam narastający kryzys energetyczny. Dobrze, że nowy rząd postanowił ten temat potraktować priorytetowo – podkreśla PSEW.

Branża wiatrowa wpiera działania inwestorów i developerów, jednak kluczowe jest dla nas dbanie o interesy mieszkańców gmin, w których lokalizowane są farmy wiatrowe, bo wiemy, że to akceptacja społeczna jest kluczowa dla powstawania nowych inwestycji. Dlatego, aby realizować wskazane cele, branża wiatrowa przyjęła Kodeks Dobrych Praktyk broniący tych wartości i stanowiący długoterminowe podejście biznesu do współpracy lokalnej ze wszystkimi interesariuszami – mówi Janusz Gajowiecki, prezes PSEW.

redakcja@gramwzielone.pl

© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.